Tym razem nasi wolontariusze musieli pokonać kolejne przeszkody na swojej drodze do celu. Sylwia i Maciej już w dniu przyjazdu do Nepalu, otrzymali list rekomendacyjny, dotyczący przedłużenia wizy Sylwii. Od tego momentu zaczął się ich wyścig z czasem, by wszystko było dostarczone w odpowiednim terminie.
Nasi bohaterzy zmagali się z licznymi dokumentami i nic nie szło zgodnie z ich planem. “Dotarliśmy na czas, formalności trwały długo, ale pracownicy banku nie byli w stanie wystawić nam od ręki zaświadczenia ze względu na migracje systemowe. Za to kazali wrócić po nie jutro. I tak, po kolejnym dniu biegania między urzędami i bankiem, nie udało nam się uzyskać wizy”- czytamy na blogu Sylwii.
Jednak spotkało ich również coś miłego, kiedy to w sobotę, która jest w Nepalu jedynym wolnym dniem od pracy, wolontariusze udali się do Nagarkot. Stamtąd mogli nacieszyć oczy wyjątkowymi widokami, mając przed sobą panoramę Himalajów. Tego dnia, aura wyjątkowo sprzyjała naszym podróżnikom. Ponieważ nieopodal, całkowicie przez przypadek, trafili na grupę studentów, którzy zorganizowali piknik i z otwartymi ramionami zaprosili również Sylwię i Macieja, do uczestnictwa w nim.
Skoro w bajkach opowieści mają szczęśliwe zakończenie, przygody naszych bohaterów, nie mogły skończyć się inaczej. W końcu nadszedł więc dzień, który Sylwia opisuje tak: “Wróciliśmy zatem ponownie do dyrektora, kolejny raz wytłumaczyliśmy naszą sytuację i podkreśliliśmy jak bardzo zależy nam na szkole w Bakrang. Dyrektor osobiście udał się z nami do sekcji wizowej i nakazał urzędnika, aby przygotowali dla nas wizy. Sam przyznał, że w takiej sytuacji jak nasza nepalczycy nie wiedzą, co zrobić, gdyż ich prawo nie przewiduje wiz wolontariackich bądź pomocowych, a przecież pracowniczej nam tez dać nie mogą. Urzędnicy w przeciągu godziny przygotowali dla nas dokumenty i wkleili wizy w nasze paszporty. Udało się!”
Koniecznie przeczytajcie pełną relację Sylwii z wydarzeń w Nepalu! Wszystko to znajdziecie na jej blogu www.uprowadzonadonepalu.pl